piątek, 1 lutego 2013

Rozdział 6




"Miłość nie patrzy na wiek, płeć, wyznanie czy kilometry... Miłość po prostu uparcie trwa."

Louis schował tą listę, tam gdzie nikt by się nie spodziewał, czyli do jednej z jego skarpetek. Raczej nikt nie wpadnie żeby coś tam szukać biorąc pod uwagę że Lou nie cierpiał chodzić w skarpetkach, chodził kiedy musiał. Usłyszał zgrzyt klucza, wstał z łóżka i poszedł do kuchni aby postawić wodę na herbatę. Widział że to El. Oparł się plecami o meble, skrzyżował ręce na piersi. Czekał aż przyjdę El, nie czekał długo bo po chwili pojawiła się z ogromnym uśmiechem na ustach w progu dzielącym kuchnię od salonu.
Louis poruszał zabawnie brwiami, na co ona się zaśmiała.
-Wiesz Els.. wyglądasz o wiele lepiej od kąt jesteś z Pezz, ona cię zmienia, na lepsze, co mnie strasznie cieszy. Ale oddalasz się ode mnie. Może pójdziemy dzisiaj do kina? Wiesz tęsknie za moja kochaną przyjaciółką od piaskownicy- ostatnie słowa mocno za akcentował, dając jej przy tym jakiś dziwny znak że powinna się zgodzić.
-Miałam się uczyć na test z biologi, ale dla ciebie wszystko Louie. -uśmiechnęła się słodko -Postaw Wodę na herbte.
-Już to zrobiłem. -zaśmiali się oboje. Louis zdał sobie sprawę że jego życie było strasznie monottone. Nie lubiał nudy. Zawsze musiał się ruszać. Ludzie w około nazywali go "dużym dzieckiem" i mieli racje, Louis nigdy nie chciał dorosnąć.
Jak był mały chciał być agentem FBI, ale gdy dowiedział się że główna siedziba jest w USA zrezygnował. Louis na prawdę był dziwny, wolał deszczową Anglię od słonecznego Las Vegas. Lou wolał Europe od Ameryki, wolał te europejskie klimaty. Jedyna rzecz którą podziwiał w kilku stanach to to, że były akceptowane związki partnerskie (czyli homoseksualne).

Czekał na El która właśnie ubierała wysokie szpilki, nie lubił gdy ona je nosiła z kilku powodów. Bał się że się zabije, El była od niego wyższa, szli wolniej i nie mogli się zbytnio wygłupiać co uwielbiali robić. Louis bał się że jak Eleanor będzie się śmiała to straci równowagę i skręci kostkę czy coś. Kiedyś mama mu opowiadała jak złamała kostkę w szpilkach, nie była to jedna z najśmieśniejszych historii ale i tak się śmiali.
-Noo.. rusz dupę.- powiedział ze skwaszoną miną co chwila spoglądając na zegarek.
-No już. -wyszli. - Wiesz Louie ładnie ci w tych okularach powinieneś je częściej nosić nie tylko te szkła kontaktowe. Nie jeden facet na ciebie poleci. -Tomlinson zaśmiał się, na jej słowa. MIał on wadę wzroku musiał nosić okulary lub szkła, ale bolały go oczy od szkieł więc dzisiaj postanowił ubrać okulary. Nie lubił ich nosić.. mimo tego że Eleanor zawsze mu powtarza jak to seksownie w nich wygląda.
-Tak, tak już mi to mówiłaś. Pośpiesz się bo idziesz jak moja babcia. -El przystała, skrzyżowała ręce na piersi, i zmarszczyła czoło.
-Tak więc Tomlinson, wymieniaj się złotko butami to pogadamy. -zrobił dziwną minę i uniósł dłonie w geście obronnym. Po co ona się tak stroi? Przecież jest zajęta. I Lou ma nadzieję że już będą ze sobą do końca i jeden dzień dłużej. Louis czasem przejmował się Eleanor bardziej niż sobą. Rozmawiali przez całą drogę do kina, Louis wypytał się El o Perrie, dowiedział się że świetnie się im układa. Opowiedziała mu jak Perrie się o nią troszczy na co Loueh strzelił "focha", przecież on też się o nią troszczy, później Calder musiała go cała drogę przepraszać. W końcu odpuścił, bo on nie umie się długo gniewać na El, działa to w obie strony.

Kupili bilety, do rozpoczęcia seansu zostało 15 minut. Postanowili w między czasie kupić popcorn, Louis stanął sam w kolejce a El, siedziała na kanapie, czekając na niego. Po paru minutach sprzedawczyni obsłużyła. Zauważył dwie osoby stojące obok Eleanor, z każdym jego stawianym krokiem w ich kierunku, sylwetki zaostrzały się. Okazało się że był to Zayn z Perrie. Zayn tak samo jak Lou chciał spędzić czas ze swoją przyjaciółką jak wcześniej.
-Noo.. coś nam to nie wyjdzie, pewnie w połowie seansu wyjdą do kibla i bóg wie co tam będą robić. Czasem one mnie przerażają, zachowują się jak ninje.- powiedział Lou, udając że szepcze, tak aby dziewczyny go usłyszały. Dostał w zamian groźny wzrok od Calder i Edwards, na co uniósł ręce w geście obronnym. Udali się na ten sam film, Lou siedział obok El i Zayn'a, a El obok Pezz. Louis miał widok na nie, co go cieszyło. Lubił się im przyglądać, jak się całują czy przytulają to było takie słodkie. Film był nudny więc, Louis i Zayn zamiast go oglądać postanowili przyglądać się tej słodkiej parce. Siedziały wtulone w siebie z ogromnym uśmiechem na ustach. Lou i Zi spojrzeli po sobie i bez słowa wyszli razem przed sale, rozumiejąc się bez słów. To było dziwne że znali się parę tygodni, a nie musieli nic mówić żeby się zrozumieć.

Siedzieli w Mc Donald'zie tuż obok kina, pochłonęli się w rozmowie tak, że nawet nie zauważyli jak Pezz i El dosiadły się do nich. Dopiero po odchrząknięciu dziewczyn zrozumieli że mają towarzystwo. Dziewczyny zamówiły po szejku i pochłonęły się w rozmowie razem z chłopakami, na różne nie istotne tematy.

*poniedziałek*

Zostały 3 minuty do dzwonka ogłaszającego pierwszą lekcję, Louis siedział na parapecie z Zayn'em a El i Pezz na ławeczce na przeciwko nich ( okazało się że Perrie i Zayn dojdą do klasy Eleanor). Louis oglądał twarze każdego ucznia przechodzącego obok niego, każdy z nich był taki... niespokojny. Stresował się "czymś".
Dzwonek rozbrzmiał w całej szkole, czwórka uczniów wstała z głośnym jękiem, Louis pożegnał się z resztą i poszedł pod salę języka angielskiego. Lou nie lubił tego przedmiotu, zawsze omawiali jakieś wiersze z renesansu czy innej epoki.
Usiedli w ławkach gdy nauczyciel już przywitał się z nimi, dzisiaj mieli omawiać jakiś wiersz o kłamstwie.
-... dlatego nie powinno się kłamać nawet w dobrej wierze. Nawet jeśli ktoś jest śmiertelnie chory to osoba którą się kocha powinna o tym wiedzieć... -dalej Louis nie słuchał, bo pogrążył się we własnych myślach. Postanowił. Postanowił ze wyjawi Zayn'owi prawdę, że jest chory, ale jutro. Czy to znaczy że Louis zakochał się w Zayn'ie Malik'u?

-Louis ide dzisiaj spać do Perrie, przyjdzie tutaj Zayn na noc, żebyś nie czuł się samotny, a przy okazji wytłumaczysz mu taą matematykę. -Louis mrugnął coś tylko pod nosem, że Elenor przeprowadziała sie już do Pezz i zasiadł na kanapie w salonie włączając przy tym tv. Eleanor spakowała najważniejsze rzeczy do torebki, dała buziaka w policzek Louis'owi i wyszła z głosnym "do zobaczenia Loueh", trzaskając drzwiami jak to miała w zwyczaju.

Tomlinson przewracał się z nudów na kanapie, aktualnie jego głowa zwisała z kanapy a nogi miał na oparciu sofy. Osoby trzecie mogłyby pomyśleć że Louis ma tak zwane ADHD, ale to był jego sposób bycia. Wszędzie go było pełno. Nagle usłyszał pukanie do drzwi, wystrzelił jak proca o mało nie zabijając się o własne nogi, przystanął jeszcze przed lustrem które znajdowało się w hollu, poprawił swoją grzywkę myśląc "dla kogo się tak stroisz Tomlinson", potrząsnął energicznie głową, wyrzucając te myśli i otworzył drzwi za którymi ujrzał perfekcyjnego Zayn'a. Przytuli się na powitanie i udali się w głąb mieszkania.

-Zaaaaayn, no przecież to jest proste. Coś ty robił w gimnazjum? -Zayn uznał to za pytanie retoryczne dlatego nie odpowiedział, jeszcze raz prze analizował równanie matematyczne zaczynając od początku, chcąc wyłapać błąd. W końcu po trzech minutach, analizowania tego równania, "wyłapał" znak minus z którego miał być plus. Gdy zrobił to do końca i wyszedł mu poprawny wynik wydał z siebie głośne "hura" po czym opadł na kanapę zmęczony (najwyraźniej od matematyki) obok Louis'a.

Przykryli się kołdrą, było już grubo po północy a oni dopiero szli spać, jutro mieli szkołę, ale pewnie do niej nie pójdą bo celowo zaśpią. Zi przytulił się do pleców Louis'iego, i przymknął powieki, napawając się jego ciepłem bijącym od niego. Louis czuł niewyobrażalne bezpieczeństwo w ramionach Zayn'a, Louis zasnął z myślą o tym że jutro powie Zayn'owi o chorobie, miał jednak nadzieję że nie przyjmie tego zbyt hmm.. źle?

Zayn'a obudziło jesienne jeszcze słońce wdzierające się pomiędzy rolety, otworzył jedno oko, po chwili drugie. Nie było Louis'a obok. Zayn sięgnął po telefon leżący na szafce nocnej i spojrzał na godzinę 10. Pięknie.. Gdy położył stopy na panelach, coś udrapało go w łydki. Zdezorientowany zmarszczył brwi i zgiął się aby wyciągnąć kopertę z pomiędzy materacy łóżka. Widniało na nim duże "Louis Tomlinson". Nie miał zamiaru tego otwierać, lecz ciekawość nad nim zwyciężyła. Otworzył kopertę, przeczytał parę pierwszych zdań siedząc na łóżku. Po chwili w samych bokserkach wybiegł z kartką w dłoni do kuchni gdzie zastał Louis'a, który robił śniadanie, z ogromnym uśmiechem na ustach.
-Louis co to jest?! - Louis spojrzał na kartkę w ręce Malika, z wrażenia spadł mu kubek z herbatą który wypadł mu z ręki i roztrzaskał się na płytkach kuchennych. Zayn właśnie trzymał wyniki badań Louis'a, które wskazywały na to że zostało mu bardzo niewiele czasu.

____________________________________________________________________________
Jestem podła? Wiem że tak bo zakończyłam to na takiej scenie.. i że dodaje dzisiaj dopiero ten rozdział.. wiem że jest do dupy i wgl. ale proszę nie bijcie.
Pytania do mnie tutaj
Pytania do postaci tutaj
Jeśli chcesz być informowany napisz swojego tt.
Mój tt - @Zaawsze_Spoko

Mam serio nadzieję że mnie za ten rozdział nie zabijecie. A no i PRZEPRASZAM za błędy

7 komentarzy:

  1. Znakomity rozdział ♥
    Już nie mogę się doczekać co będzie w kolejnym,
    dodaj go szybko :D

    OdpowiedzUsuń
  2. o shit! ale się Malik dowiedział! A miało być tak pięknie :)

    OdpowiedzUsuń
  3. OMG! Ale się porobiło. Lou tak długo zwlekał z wyznaniem prawdy, że prawda sama wyszła na jaw. Mam nadzieję, że Zayn zrozumie Lou i uszczęśliwi ostatnie chwile życia. Chociaż liczę, że Tomlinson będzie żył.
    Pozdrawiam i czekam na next!

    OdpowiedzUsuń
  4. Cieszę się, że Zayn poznał prawdę. Według mnie Lou za długo zwlekał, a i zatajenie prawdy przed przyjaciółką było strasznie samolubne...
    Przepraszam, że ostatnio nie komentuję tego opowiadania tak, jak to mam w zwyczaju, ale po prostu w moim życiu trochę się dzieje i staram się ograniczyć czytanie wszystkiego, co może złamać mi serce... Mam wystarczająco dużo łez, bez czytania o tym, że mój ulubiony bohater umiera... Ale wiedz, ze do ciebie zawsze zaglądam i gdy mam lepszy dzień, to nadrabiam czytanie :)
    Pozdrawiam i życzę wszystkiego dobrego.

    @Katestylees

    OdpowiedzUsuń
  5. Ty zła... -.- Ale rozdział fajny i w miarę ciekawy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. hmm... napięcie to ty umisz zrobić :P mój tt: @Renka1D

      Usuń
  6. When you want to buy Twitter followers, there are numerous packages on offer online.

    So that certain amount of money that you pay for your followers is justified as you can be sure
    that your money will come back to you thanks to those followers.
    Then when a lot more visitors go to your blog, the
    far more followers you'll acquire.

    Here is my website: Epic Followers

    OdpowiedzUsuń