sobota, 19 stycznia 2013

Rozdział 5.


Rozdział 4

"Co to jest miłość ? To spacer podczas bardzo

drobniutkiego deszczu. Człowiek idzie, idzie i dopiero po

pewnym czasie orientuje się, że przemókł do głębi serca."



*2 tygodnie później*

Louis czuł się jak.. męska dziwka. Naprawdę głupio się czuł, już tak nie chciał, ale zawsze ulegał Zayn'owi. Nienawidził tego w sobie, strasznie szybko ulegał. Postanowił skończyć z tym "przyjacielem od seksu". Ale jak? Wiedział, że później będzie czuł się nie zręcznie w towarzystwie Zayn'a. Czuł się jak zamiennik. Może jak śmieć? Tak.  Przez te 2 tygodnie zawsze był na zawołanie Malika. Oczywiście nie uprawiali tylko seksu, też rozmawiali. Byli dla siebie przyjaciółmi. Kochali się, ale jak przyjaciele. Zayn miał dzisiaj spotkać się z Harry'm i mieli wyjaśnić sobie wszystko.

*

Zayn czekał w kawiarni na Harry'ego. Po chwili loczkowaty chłopak pojawił się w drzwiach z ogromnym uśmiechem na ustach, mulat przewrócił oczami. Sam nie wiedział dlaczego. Po chwili zielonooki chłopak siedział na przeciwko Malika. Między nimi była cisza, żaden sie nie odezwał.
-Z nami koniec.- powiedział Zayn po 10 minutach siedzenia w ciszy. Harry spojrzał na niego szokowany, nie wierzył mu. Bo jak Zayn mógłby zerwać z Harry'm Styles'em którego pragnęły wszystkie dziewczyny ( którymi się nie interesował ) i chłopacy. Po chwili chłopak wybuchnął śmiechem. Mulat uniósł prawą brew ku górze, patrząc na niego jak na waryjata.
-Czekaj bo chyba się przesłyszałem.. możesz powtórzyć?
-Zrywam. -wstał z miejsca i ubrał na siebie płaszcz. -Na następny raz jak masz się jebać z jakimś facetem w klubie to lepiej nie na kanapie, kochanie. -i wyszedł. Odetchnął z ulgą, nie dał sie temu seksownemu Harry'emu. Udał się do domu Lou, z nim mógł porozmawiać o wszystkim, nie krępowali się siebie. Wiedział o Lou wszystko, a Lou wiedział wszystko o Zayn'ie. Ale zauważył że Eleanor często pyta Lou jak się czuje, nawet nie pytała się tyle razy o to Pezz. On zawsze jej odpowiada "nie umieram El, nie martw się". Dziwne to wszystko. Ale czym Malik się może zamartwiać to jest normalne. Prawda? To musiało być normalne, przecież Louie jest tak żywiołowym dzieckiem, mimo 18 lat i tak zachowuje się jak dziecko. Bez którego Zayn długo by nie wytrzymał.

Zayn czasami zastanawiał się co robił jak nie znał Lou. Może i znali się nie całe 3 tygodnie, ale przy sobie czuli się jak przyjaciele od piaskownicy. Z dnia na dzień Zayn'owi coraz bardziej zależało na Louis'ie, ale się nie przyznawał, nikomu. Nie przyznał się nawet przed samym sobą, twierdził że to tylko zauroczenie. Przecież nie można zakochać się w przyjacielu. I to po 3 tygodniach znajomości.
Stanął przed drzwiami prowadzącymi do mieszkania El i Lou, zapukał. Czekał. Po chwili drzwi otworzyły się a w nich stanął, Louis. Miał markotną minę, obojętną, tak jakby myślał nad czymś cały dzień. Może myślał. Lou odsunął się od drzwi i wpuścił Malika bez słowa. Stał wpatrując się w podłogę, jakby to była najciekawsza rzecz na świecie, analizował każdy jej szczegół. Poszli bez słowa do kuchni po czym Lou postawił wodę na herbatę. Zawsze to robił, gdy miał gościa. No bo jaki anglik nie pije herbaty?!

-Zayn, nie róbmy już tego, bądźmy normalnymi przyjaciółmi. -wyszeptał Lou, oplatając kubek dłońmi wpatrując się w nie. To było jego pierwsze zdanie do Zayn'a dzisiaj. Siedzieli pół godziny w kompletnej ciszy, aż do teraz.
-Dlaczego? -zapytał mulat, trochę rozdrażnionym głosem, akurat w tedy gry powiedział wszystko Hazzie. Zayn mógłby teraz się nawet zakochać w Lou.
-Czuję się jak... dziwka Zi, nie chce mieć takiego przyjaciela. Przepraszam. -dalej mówił półszeptem wpatrując się w dłonie na kubku.
-To ja cię przepraszam Lou, nie powinienem nawet był ci tego proponować. Przepraszam... -wyszeptał również, siedzieli w ciszy, nie tej nie zręcznej tej przyjemnej. Taka przyjacielska cisza. -To co obejrzymy jakiś film? A właśnie wiesz.. powiedziałem wszystko Harry'emu że widziałem go w tym klubie i wgl..-Louis uśmiechnął się, wyobrażając sobie Zayn'a mówiącego coś takiego, chłopakowi w którym zakochał się na zabój. Wstali z krzeseł i usiedli na kanapie przed tv, włączając przypadkowy film. Louis nie skupiał się na jego fabule, cieszył się bo powiedział Zayn'owi, że nie chce mieć przyjaciela od seksu. Woli te jednorazowe numerki w klubie. Odjechał tak myślami, że nawet nie wiedział o czym myślał. Wpatrywał się w jeden punkt jak zaczarowany, dopiero gdy dostał w ramię od mulata, powrócił do "świata żywych". Uśmiechnął się przepraszająco do Zayn'a, który pokręcił tylko głową z rezygnacją.
-Co jest Louie? -zapytał siadając po turecku na przeciw niego tak, że wpatrywali się w swoje oczy, Zi tonął w tym cholernym błękicie, dlatego szybko odwrócił gdzieś wzrok, aby nie rzucić się na Lou. Co się z nim do cholery jasnej działo?! Nic.. tak się po prostu zdarza.
-Nic się nie dzieje Zayn, dlaczego by coś się w ogóle miało dziać? -wymusił uśmiech, w który i tak Malik nie uwierzył. On znał jego szczery uśmiech. I to na pewno nie był ten, on był wymuszony.
-Dobra powiedzmy że ci wierze. Wiesz może jak się naszej kochanej parce wiedzie? -poruszał brwiami, na co Lou uśmiechnął się. Szczerze. Mulata kąciki ust także natychmiastowo uniosły się do góry. Uśmiechał się kiedy Lou się uśmiechał, a Lou uśmiechał się kiedy Zayn się uśmiechał.
-No więc ostatnio byłem szukać jakiejś pracy i wróciłem coś po 11 w nocy, jak sądzę one myślały że jestem u ciebie na noc, tak więc pół nocy słyszałem odgłosy ich seksu. -powiedział bardzo poważnie, że aż sam się zdziwił, że nie wybuchnął śmiechem w połowie zdania. Zayn wpatrywał się w niego z szeroko otwartymi oczyma. Wybuchli śmiechem w tym samym czasie. Dobre spędzili to popołudnie, ale Lou miał wrażenie jakby oddalał się od El, a właśnie tego najbardziej chciał uniknąć.

Leżał na łóżku wpatrując się w sufit. Stwierdził że jego życie był gorsze niż do dupy. Po co mu życie w którym każda jego minuta to jakieś zjebane koło fortuny. Usiadł na łóżku, przygryzając nerwowo wargę. Postanowił zrobić listę.. listę w której napisze co chce zrobić przed śmiercią. Wziął do prawej ręki długopis, a na lewej nodze położył notes, zagryzł końcówkę długopisa, zdając sobie sprawę, że nawet nie wie co chce zrobić przed śmiercią. Przyłożył długopis do notesu i wybaźgrał 4 punkty.
1. Polecieć do Paryża. - sam nie wiedział dlaczego takie coś, ale zawsze chciał zwiedzić stolicę miłości.
2. Być na ślubie Pezz i El - mogły się przecież pobrać w Paryżu, wiadomo że nawet mogą nie przetrwać do tego czasu razem. Ale Loui tak nie uważał one były dla siebie stworzone, uzupełniały się jak puzzle, które w dzieciństwie kochał układać z Calder.
3. Zobaczyć jak Zayn jest z kimś szczęśliwy. -musiał, po prostu musiał zobaczyć Zayn'a który jest szcześliwy, z osobą przy boku która go kocha.
4....

______________________________________________
Przepraszam że tak długo ale nauka i musze oceny poprawić ;_________; A czyta to ktoś wgl?
JEŚLI CZYTASZ TO PROSZE ZOSTAW KOMENTARZ, BO NAWET NIE WIEM CZY OPŁACA SIĘ MI TO PISAĆ. PYTANIA DO POSTACI... ----------> tutaj. I tak wgl to mam nadzieję że ten rozdział nie jest tak straszny jak ja o nim myśle... xD Jak chcesz być informowanym to napisz w kom swojego tt lub napisz do mnie @Zaawsze_Spoko
4 wam nie powiem bo to tak specjalnie, dowiecie się później, tylko prosze was nie zapominajacie o tym wątku.

sobota, 5 stycznia 2013

Rozdział 4



[...] Ale człowiek zhardzieje, 

Gdy mu się dobrze dzieje;

Więc też, kiedy go fortuna omyli,

Wnet głowę zwiesi i powagę zmyli [...]. 




Louis cieszył się gdy dwa tygodnie temu usłyszał od El że Pezz i ona są razem, ale Loui obiecał sobie że jeśli ona ją skrzywdzi to jej tego nie wybaczy. Od tego czasu Perrie przychodziła często do ich domu, dwa razy nawet z Zayn'em była, spędzili ten dzień w czwórkę przed tv, z pudełkami pizzy i grą w pokera, tak serio to Zayn z Perrie poszli dopiero rano, przez całą noc wszyscy rozmawiali, śmiali się, jedli i grali. Grali na ciastka, po co mają grać na pieniądze, skoro w szafce mają górę ciastek? Perrie kosiła ich wszystkich, wygrała 9 rund na 15, ale i tak zjedli te ciasta wszyscy razem przy okazji rzucając się nimi. Louis czuł się w tedy jak dziecko, przy nich tak się czuł. Nie myślał o niczym innym tylko o zabawie z przyjaciółmi. Chyba mógł ich tak nazwać? Oczywiście mowa o Zayn'ie i Perrie. Teraz siedział sam w domu na kanapie, w piżamie która składała się jedynie z dresowych spodni, zajadając się płatkami z mlekiem oglądając jakiś durny horror który w cale nie był straszny, był śmieszny. Śmiał się z niego sam do siebie na okrągło. Dochodziła 11 p.m El zadzwoniła że nocuje u Pezz i dobrze niech się dziewczyny wyszaleją. Nagle usłyszał pukanie do drzwi, zniesmaczony, położył miskę płatków na stolik na którym wcześniej miał wyłożone nogi i drapiąc się w tył głowy udał się w stronę drzwi. Stanął przed nimi, od kluczył drzwi i nacisnął na klamkę, ledwo uchylił drzwi a przez nie wpadł ciemnowłosy, naparł na jego usta z ogromną siłą. Louis oszołomiony oddał jego pocałunek, przyłożył dłonie do jego policzków i poczuł że są mokre. Dłonie przełożył na klatkę piersiową Zayn'a i odepchnął go lekko od siebie. Zayn wbił wzrok w swoje trampki. Lou podszedł do niego spokojnie i przyłożył dwa palce do jego podbródka, uniósł go ku górze tak że wpatrywali się teraz w swoje oczy. 
-Co się stało? -opowiedziała mu głucha cisza. -Zayn? No powiedz coś. Nie każdy człowiek wpada do czyjegoś mieszkania i go całuje. -nadal nic. -No proszę. -usłyszał podciągnięcie nosem.
-Harry. -nie zrozumiał. Nie był przecież jakimś zjebanym medium. Chociaż niekiedy chciał być. Wiedziałby co wszyscy o nim myślą i czy może danej osobie ufać. 
-Co Harry?
-No zdradził mnie. - Perrie mówiła kiedyś Louis'owi że Zayn ma chłopaka imieniem Harry, mówiła że go nie lubi, ponieważ widziała go kiedyś całującego się z jakimś kolesiem juz w ten dzień kiedy prze prowadziła się tu z Zayn'em, nie było to dawno bo 2 tygodnie temu (  Harry i Zayn spotykali się już przed ich przeprowadzką, spotkali się kiedyś w Bradford na koncercie Coldplay, zaczęli się odwiedzać i później zaczęli ze sobą chdzić ), ale Perrie nie miała pewności co do tego czy to na pewno był Harry. Ale teraz wynika że to był jednak on.


***
Zayn wszedł do śmierdzącego klubu w poszukiwaniu ukochanego z którym był tutaj dzisiaj umówiony. Miał zamiar bawić się z Harry'm do białego rana, nie chciał przeszakadzać Pezz i El, niech się sobą nacieszą. W końcu zawsze gdy do Zayn'a przychodził Harry to Perrie ulatniała się w trybie natychmiastowym z domu. Może dlatego że nigdy nie lubiła Harry'ego? Nie wiedział tego, ale mógł się raczej domyślać że to dlatego że ona go nie lubi. Zawsze mu o tym mówiła jaki to on nie jest i co ona o nim słyszała. To nie to że ona mu coś kazała po prostu wyrażała swoją opinie na kogoś temat i za to Zayn ją kochał. Nigdy ie owijała w bawełnę, zawsze była szczera do bólu. Zayn przecisnął się przez tłum ludzi udając się do baru, po drinka. Usiadł przy jednym z wysokich krzeseł i gestem ręki poprosił barmana do siebie. Zamówił jakiegoś kolorowego drinka tak na początek, który po chwili stał przed nim. Był koloru zielonego na górze, a czym bardziej patrzyło się w dół zmieniał się w kolor niebieski, ze słomką. Wziął do ręki drinka i obrócił się na krześle, to co tam zobaczył wbiło go w siedzenie, pobladł natychmiastowo, nie czuł żadnych mięśni z takim skutkiem iż szklanka z drinkiem wypadła mu z rąk, dopiero ten hałas przywrócił go do życia. Szybko zeskoczył z krzesła i wybiegł z klubu. Jak Harry mógł mu to zrobić?! Całował się z jakimś facetem na jakiejś pieprzonej kanapie, ten facet prawie dobierał się mu do spodni a jemu wyraźnie się to podobało. Miał ogromny uśmiech na ustach. Wyglądali tak jak by za chwilę mieli się nawzajem przelecieć na tej pieprzonej kanapie na oczach wszystkich. Zayn bieg po prostu przed siebie, z łzami w oczach. Nogi niosły go same. Zayn płakał. Płakał pierwszy raz, od kąt miał 10 lat. Nigdy wcześniej nie płakał. Harry go zranił. Nie wiadomo kiedy Zayn pukał do drzwi Lou. 
***

Louis stał wmurowany słowami Zayn'a, jak ten pierdolony chuj mógł zrobić coś takiego Zayn'owi?  Louis też to przeżył dlatego wiedział jak czuł się teraz Zayn. Nigdy nie życzyłby tego największemu wrogowi czuć się tak wykorzystany. 
-Ale jak to?-odpowiedziało mu podciągniecie nosem. Zayn podszedł bliżej Lou i pocałował go, oszołomiony oddał pocałunek, uchylił lekko usta aby Zayn miał większy dostęp, rozpoczęli bitwę na języki. Lou ocknąwszy się odepchnął od siebie ponownie chłopaka. -Co my robimy? 
-Oj Loui wiem że mnie pragniesz. - słowa które wypowiedział Zayn, wprowadziły u Lou podniecenie. Teraz sam podszedł do czarnowłosego i naparł na niego, tak mocno że Zayn musiał cofnąć się kilka kroków do tyłu tak ze teraz stał oparty o ścianę, kolano Louis znajdowało się niebezpiecznie przy kroczu Zayn'a, brunet przeniósł swoje pocałunki na szyję mulata, gdzieniegdzie robiąc przy tym różnorodne malinki, zaczął rozpinać koszulę Zayn'a, w drodze do sypialni, gdy tam już się znaleźli na Zayn'ie pozostały jedynie spodnie, młodszy popchnął starszego na łóżko i usiadł na nim okrakiem masując jego klatkę piersiową i całując ją, Louie przymknął oczy z podniecenia, czuł jak jego członek staje na baczność. Zayn zaprzestał pocałunków. 
-Masz gumki? 
-W szufladzie.- Zayn wstał z biódr (?) chłopaka, podszedł do szuflady która znajdowała się tuż przy jego łóżku, otworzył ją i wyciągnął pierwszą lepszą, o smaku truskawkowym. Wrócił s powrotem do kochanka, z ciągnął mu spodnie od dresu, to samo zrobił ze swoimi, pozostali jedynie w bokserkach z dużym ciśnieniem w nich. Zayn teraz nie myślał o Harry'm, myślał o tym co by zrobić aby wprowadzić Lou do pewnego podniecenia. Z ciągnął bokserki chłopaka i wziął jego podnieconego już członka do dłoni i zaczął wykonywać szybkie ruchy dłonią. 
-Zaayn.. no weź nie baw się ze mną.. kur..- uśmiechnął się, polizał główkę jego penisa, po czym wziął go całego do ust i zaczął wykonywać ruchy głową w górę i w dół, doprowadzając Boo do kompletnego orgazmu. -Szyyybcie Zi.. - wychrapał, doszedł w jego ustach, połknął całą maź. Rozpakował gumkę i nałożył ją,
-Rozluźnij się. - powiedział i wszedł w niego gwałtownie, na co Lou coś wykrzyknął, a łzy poleciały z jego niebieskich tęczówek. Zayn przyśpieszył ruchy w nim, był brutalny. Po policzkach Lou płynęły łzy, ale nie przejmował się nimi. Miał nad sobą boga seksu, który dyszał wprost na niego. Doszli razem. Czarno włosy chłopak opadł obok niego.
-Jesteś dobry.- powiedział Zayn, Louis uśmiechnął się. - To co przyjaciele od seksu? -poruszał brwiami. Louis pokiwał tylko twierdząco głową.
-Ale bez żadnych uczuć, nie zakochujemy się w sobie. Dobranoc. - odwrócił się do niego plecami. Nie chciał nigdy skrzywdzić Zayn'a. Przynajmniej miał teraz "partnera". 

Obudził go zapach naleśników, spojrzał na miejsce obok siebie, spał tam Zayn. To kto był w kuchni? Ubrał na siebie bokserki i udał się obolały do kuchni. Po wczorajszym seksie ledwo chodził, wszystko od psa w dół go bolało. Stanął w progu kuchni, przy stole siedziała Perrie a naleśniki piekła El. 
-Dzień dobry. -dwie pary oczu zostały skierowane na niego, zaczęły bardzo dokładnie badać chłopaka, od twarzy aż po brzuch, po czym spojrzały na siebie z uśmiechem.
-Kto tu byl Boo Bear? -zmarszczył brwi skąd one to wiedziały? 
-Co? Nikt.
-Aa czyli sam sobie zrobiłeś te malinki? -spuścił wzrok, jak na komendę w drzwiach akurat pojawił się Zayn. -No bez jaj, ty i Zayn? -powiedziała Perrie.
-Powiedziałeś im? -pokręciłem przecząco głową.
-Zayn nie trzeba być geniuszem żeby nie zobaczyć ich malinek, trzeba mieć tylko oczy. -roześmiała się Perrie na słowa El. 
-No a wy pewnie nie lepsze. Noo co się działo? -nagle na ustach Zayn'a pojawił się uśmiech, dziewczyny spojrzały po sobie i oblały się rumieńcem.

___________________________

Przepraszam za błędy i za to że ten rozdział jest taki nudny. I przepraszam za długosć, nie było sensu tego rozciągać. Jeśli che być ktoś informowany niech zostawi swoje gg lub tt ( wole tt ). PYTANIA DO POSTACI Tutaj