sobota, 5 stycznia 2013

Rozdział 4



[...] Ale człowiek zhardzieje, 

Gdy mu się dobrze dzieje;

Więc też, kiedy go fortuna omyli,

Wnet głowę zwiesi i powagę zmyli [...]. 




Louis cieszył się gdy dwa tygodnie temu usłyszał od El że Pezz i ona są razem, ale Loui obiecał sobie że jeśli ona ją skrzywdzi to jej tego nie wybaczy. Od tego czasu Perrie przychodziła często do ich domu, dwa razy nawet z Zayn'em była, spędzili ten dzień w czwórkę przed tv, z pudełkami pizzy i grą w pokera, tak serio to Zayn z Perrie poszli dopiero rano, przez całą noc wszyscy rozmawiali, śmiali się, jedli i grali. Grali na ciastka, po co mają grać na pieniądze, skoro w szafce mają górę ciastek? Perrie kosiła ich wszystkich, wygrała 9 rund na 15, ale i tak zjedli te ciasta wszyscy razem przy okazji rzucając się nimi. Louis czuł się w tedy jak dziecko, przy nich tak się czuł. Nie myślał o niczym innym tylko o zabawie z przyjaciółmi. Chyba mógł ich tak nazwać? Oczywiście mowa o Zayn'ie i Perrie. Teraz siedział sam w domu na kanapie, w piżamie która składała się jedynie z dresowych spodni, zajadając się płatkami z mlekiem oglądając jakiś durny horror który w cale nie był straszny, był śmieszny. Śmiał się z niego sam do siebie na okrągło. Dochodziła 11 p.m El zadzwoniła że nocuje u Pezz i dobrze niech się dziewczyny wyszaleją. Nagle usłyszał pukanie do drzwi, zniesmaczony, położył miskę płatków na stolik na którym wcześniej miał wyłożone nogi i drapiąc się w tył głowy udał się w stronę drzwi. Stanął przed nimi, od kluczył drzwi i nacisnął na klamkę, ledwo uchylił drzwi a przez nie wpadł ciemnowłosy, naparł na jego usta z ogromną siłą. Louis oszołomiony oddał jego pocałunek, przyłożył dłonie do jego policzków i poczuł że są mokre. Dłonie przełożył na klatkę piersiową Zayn'a i odepchnął go lekko od siebie. Zayn wbił wzrok w swoje trampki. Lou podszedł do niego spokojnie i przyłożył dwa palce do jego podbródka, uniósł go ku górze tak że wpatrywali się teraz w swoje oczy. 
-Co się stało? -opowiedziała mu głucha cisza. -Zayn? No powiedz coś. Nie każdy człowiek wpada do czyjegoś mieszkania i go całuje. -nadal nic. -No proszę. -usłyszał podciągnięcie nosem.
-Harry. -nie zrozumiał. Nie był przecież jakimś zjebanym medium. Chociaż niekiedy chciał być. Wiedziałby co wszyscy o nim myślą i czy może danej osobie ufać. 
-Co Harry?
-No zdradził mnie. - Perrie mówiła kiedyś Louis'owi że Zayn ma chłopaka imieniem Harry, mówiła że go nie lubi, ponieważ widziała go kiedyś całującego się z jakimś kolesiem juz w ten dzień kiedy prze prowadziła się tu z Zayn'em, nie było to dawno bo 2 tygodnie temu (  Harry i Zayn spotykali się już przed ich przeprowadzką, spotkali się kiedyś w Bradford na koncercie Coldplay, zaczęli się odwiedzać i później zaczęli ze sobą chdzić ), ale Perrie nie miała pewności co do tego czy to na pewno był Harry. Ale teraz wynika że to był jednak on.


***
Zayn wszedł do śmierdzącego klubu w poszukiwaniu ukochanego z którym był tutaj dzisiaj umówiony. Miał zamiar bawić się z Harry'm do białego rana, nie chciał przeszakadzać Pezz i El, niech się sobą nacieszą. W końcu zawsze gdy do Zayn'a przychodził Harry to Perrie ulatniała się w trybie natychmiastowym z domu. Może dlatego że nigdy nie lubiła Harry'ego? Nie wiedział tego, ale mógł się raczej domyślać że to dlatego że ona go nie lubi. Zawsze mu o tym mówiła jaki to on nie jest i co ona o nim słyszała. To nie to że ona mu coś kazała po prostu wyrażała swoją opinie na kogoś temat i za to Zayn ją kochał. Nigdy ie owijała w bawełnę, zawsze była szczera do bólu. Zayn przecisnął się przez tłum ludzi udając się do baru, po drinka. Usiadł przy jednym z wysokich krzeseł i gestem ręki poprosił barmana do siebie. Zamówił jakiegoś kolorowego drinka tak na początek, który po chwili stał przed nim. Był koloru zielonego na górze, a czym bardziej patrzyło się w dół zmieniał się w kolor niebieski, ze słomką. Wziął do ręki drinka i obrócił się na krześle, to co tam zobaczył wbiło go w siedzenie, pobladł natychmiastowo, nie czuł żadnych mięśni z takim skutkiem iż szklanka z drinkiem wypadła mu z rąk, dopiero ten hałas przywrócił go do życia. Szybko zeskoczył z krzesła i wybiegł z klubu. Jak Harry mógł mu to zrobić?! Całował się z jakimś facetem na jakiejś pieprzonej kanapie, ten facet prawie dobierał się mu do spodni a jemu wyraźnie się to podobało. Miał ogromny uśmiech na ustach. Wyglądali tak jak by za chwilę mieli się nawzajem przelecieć na tej pieprzonej kanapie na oczach wszystkich. Zayn bieg po prostu przed siebie, z łzami w oczach. Nogi niosły go same. Zayn płakał. Płakał pierwszy raz, od kąt miał 10 lat. Nigdy wcześniej nie płakał. Harry go zranił. Nie wiadomo kiedy Zayn pukał do drzwi Lou. 
***

Louis stał wmurowany słowami Zayn'a, jak ten pierdolony chuj mógł zrobić coś takiego Zayn'owi?  Louis też to przeżył dlatego wiedział jak czuł się teraz Zayn. Nigdy nie życzyłby tego największemu wrogowi czuć się tak wykorzystany. 
-Ale jak to?-odpowiedziało mu podciągniecie nosem. Zayn podszedł bliżej Lou i pocałował go, oszołomiony oddał pocałunek, uchylił lekko usta aby Zayn miał większy dostęp, rozpoczęli bitwę na języki. Lou ocknąwszy się odepchnął od siebie ponownie chłopaka. -Co my robimy? 
-Oj Loui wiem że mnie pragniesz. - słowa które wypowiedział Zayn, wprowadziły u Lou podniecenie. Teraz sam podszedł do czarnowłosego i naparł na niego, tak mocno że Zayn musiał cofnąć się kilka kroków do tyłu tak ze teraz stał oparty o ścianę, kolano Louis znajdowało się niebezpiecznie przy kroczu Zayn'a, brunet przeniósł swoje pocałunki na szyję mulata, gdzieniegdzie robiąc przy tym różnorodne malinki, zaczął rozpinać koszulę Zayn'a, w drodze do sypialni, gdy tam już się znaleźli na Zayn'ie pozostały jedynie spodnie, młodszy popchnął starszego na łóżko i usiadł na nim okrakiem masując jego klatkę piersiową i całując ją, Louie przymknął oczy z podniecenia, czuł jak jego członek staje na baczność. Zayn zaprzestał pocałunków. 
-Masz gumki? 
-W szufladzie.- Zayn wstał z biódr (?) chłopaka, podszedł do szuflady która znajdowała się tuż przy jego łóżku, otworzył ją i wyciągnął pierwszą lepszą, o smaku truskawkowym. Wrócił s powrotem do kochanka, z ciągnął mu spodnie od dresu, to samo zrobił ze swoimi, pozostali jedynie w bokserkach z dużym ciśnieniem w nich. Zayn teraz nie myślał o Harry'm, myślał o tym co by zrobić aby wprowadzić Lou do pewnego podniecenia. Z ciągnął bokserki chłopaka i wziął jego podnieconego już członka do dłoni i zaczął wykonywać szybkie ruchy dłonią. 
-Zaayn.. no weź nie baw się ze mną.. kur..- uśmiechnął się, polizał główkę jego penisa, po czym wziął go całego do ust i zaczął wykonywać ruchy głową w górę i w dół, doprowadzając Boo do kompletnego orgazmu. -Szyyybcie Zi.. - wychrapał, doszedł w jego ustach, połknął całą maź. Rozpakował gumkę i nałożył ją,
-Rozluźnij się. - powiedział i wszedł w niego gwałtownie, na co Lou coś wykrzyknął, a łzy poleciały z jego niebieskich tęczówek. Zayn przyśpieszył ruchy w nim, był brutalny. Po policzkach Lou płynęły łzy, ale nie przejmował się nimi. Miał nad sobą boga seksu, który dyszał wprost na niego. Doszli razem. Czarno włosy chłopak opadł obok niego.
-Jesteś dobry.- powiedział Zayn, Louis uśmiechnął się. - To co przyjaciele od seksu? -poruszał brwiami. Louis pokiwał tylko twierdząco głową.
-Ale bez żadnych uczuć, nie zakochujemy się w sobie. Dobranoc. - odwrócił się do niego plecami. Nie chciał nigdy skrzywdzić Zayn'a. Przynajmniej miał teraz "partnera". 

Obudził go zapach naleśników, spojrzał na miejsce obok siebie, spał tam Zayn. To kto był w kuchni? Ubrał na siebie bokserki i udał się obolały do kuchni. Po wczorajszym seksie ledwo chodził, wszystko od psa w dół go bolało. Stanął w progu kuchni, przy stole siedziała Perrie a naleśniki piekła El. 
-Dzień dobry. -dwie pary oczu zostały skierowane na niego, zaczęły bardzo dokładnie badać chłopaka, od twarzy aż po brzuch, po czym spojrzały na siebie z uśmiechem.
-Kto tu byl Boo Bear? -zmarszczył brwi skąd one to wiedziały? 
-Co? Nikt.
-Aa czyli sam sobie zrobiłeś te malinki? -spuścił wzrok, jak na komendę w drzwiach akurat pojawił się Zayn. -No bez jaj, ty i Zayn? -powiedziała Perrie.
-Powiedziałeś im? -pokręciłem przecząco głową.
-Zayn nie trzeba być geniuszem żeby nie zobaczyć ich malinek, trzeba mieć tylko oczy. -roześmiała się Perrie na słowa El. 
-No a wy pewnie nie lepsze. Noo co się działo? -nagle na ustach Zayn'a pojawił się uśmiech, dziewczyny spojrzały po sobie i oblały się rumieńcem.

___________________________

Przepraszam za błędy i za to że ten rozdział jest taki nudny. I przepraszam za długosć, nie było sensu tego rozciągać. Jeśli che być ktoś informowany niech zostawi swoje gg lub tt ( wole tt ). PYTANIA DO POSTACI Tutaj

6 komentarzy:

  1. Jakie błędy. Rozdział super!
    Czytając wpadałam na pomysł (trochę zboczony), tylko nie wiem jak go nazwać: kwadrat, czworokąt- El, Pezz, Lou i Zayn w jednym łóżku ale by się działo.
    Pomyśl o tym.
    Pisze się chyba z bioder ale sama nie jestem pewna.
    Czekam na next!

    OdpowiedzUsuń
  2. Ojojojoj *-* kocham to opowiadanie !

    OdpowiedzUsuń
  3. Cudowny rozdział, w sumie to jak całe to opowiadanie ♥
    Czekam na nexta *.*

    OdpowiedzUsuń
  4. Mam fangirl po tym rozdziale! Jest genialny!

    OdpowiedzUsuń
  5. Cudeńko :) Czekam na next'a! A przy okazji zapraszam Cię na: http://you-love-me-and-i-love-you.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń